Rowerowa Islandia
2009-09-28 12:21:51 | KrakówKrystyna Jarosińska, Dorota Murczyńska i Łukasz Wartak, studenci Wydziału Geologii, Geofizyki i Ochrony Środowiska AGH, odwiedzili najmniej dostępne i najatrakcyjniejsze zakątki Islandii. Nie było łatwo - musieli stawić czoło huraganowym wiatrom, opadom śniegu (które w lipcu na wyspie lodu i ognia nie są niczym nadzwyczajnym), nie zawsze pomocnym mieszkańcom oraz... wysokim cenom. Islandia została niedawno uznana za najdroższy kraj Europy. Wynika to między innymi z konieczności importowania wielu towarów zza mórz. Podróżnicy znaleźli jednak sposób na oszczędności. - „Nie rozbijaliśmy namiotów w miejscach płatnych, tylko na dziko, uwzględniając zakazy dotyczące parków narodowych. Wzięliśmy dużo jedzenia z Polski, wystarczyło nam na pół trasy, a potem robiliśmy zakupy w tanich supermarketach.”
Często dotarcie do kolejnego punktu wyprawy kosztowało wiele wysiłku: - „Chowaliśmy się jedno za drugim walcząc o każdy przejechany metr, pchani bardziej siłą woli, niż mięśni. Silne podmuchy zrzucały nas z rowerów. Trzeba było zapierać się z całej siły”. Pomimo tych przeciwności Krystynie, Dorocie i Łukaszowi udało się zrealizować cel wyprawy i stworzyć trasę rowerową najbardziej wartych zobaczenia obiektów wulkanicznej wyspy, położonej w pobliżu północnego koła podbiegunowego. Przy okazji podziwiali fiordy, lodowce, czynne i wygasłe wulkany, wodospady oraz pola geotermalne z gejzerami i solfatarami. Szukali szpatu islandzkiego - najczystszej odmiany kalcytu. Odwiedzili także Złoty Krąg - miejsce, w którym można przejść nad granicą pomiędzy płytami kontynentalnymi i zobaczyć największą elektrownię geotermalną. W wolnych chwilach, wyposażeni w raki, czekany i spięci liną, uczyli się chodzić po lodowcu. - „Zdani na haki, liny i ósemki utrzymujące nas na ścianie oraz niebywałą chęć zasmakowania przygody, krok za krokiem, czekan za czekanem opuszczaliśmy się w dół, by po chwili znów wdrapać się z powrotem na górę.”
Polacy spotkali na swej drodze rowerzystów między innymi z Francji, Włoch i Hiszpanii. - "Większość jechała dookoła wyspy, nie zapuszczając się w środek. My dwa razy wjechaliśmy w głąb i już wiemy, dlaczego inni tego nie robili. Nie ma tam drogi asfaltowej, są za to kamienie ze żwirem tworzące rodzaj tarki.” Jednoślady pod koniec wyprawy miały starte opony, nadwyrężone hamulce, a w rowerowi Łukasza dodatkowo zepsuła się podpórka. To niewiele, jak na ilość przebytych kilometrów, stan dróg, warunki pogodowe i obciążenie - każdy z kolarzy miał ze sobą 40-kilogramowy bagaż.
Wyprawa trójki studentów mogła odbyć się dzięki ich wytrwałości, licznym sponsorom oraz patronatowi i wsparciu finansowemu prof. dr hab. inż. Antoniego Tajdusia - rektora Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Teraz Krystyna i Dorota obrały nowy kierunek. Właśnie wyjeżdżają do Hiszpanii, w ramach Erasmusa. Tam również zamierzają jeździć na rowerach.
Dagna Skrzypińska
(dagna.skrzypinska@dlastudenta.pl)
fot. podróżnicy we własnej osobie