Aktualności - Muzyka

Wystartował Coke Live Music Festival (relacja)

2011-08-20 08:33:28 | Kraków

Gdy z niezauważalnym opóźnieniem spod sceny dobiegła fala dziewczęcych pisków, a  z Main Stage’u popłynęły basy i gitarowe riffy, pierwszy dzień Coke Live Music Festival można było uważać za otwarty.

Jako pierwsi na scenie pojawili się – po raz pierwszy w Polsce – Brytyjczycy z You Me At Six. „It was well worth flying here” – powiedział wokalista zespołu Josh Franceschi w połowie występu, z zadowoleniem i widocznym zaskoczeniem konstatując, że nie spodziewał się po polskiej publiczności znajomości swoich piosenek. Tymczasem najzagorzalsi fani, stłoczeni na bramkach pod sceną, z powodzeniem mu wtórowali, wyśmienicie bawiąc się koncertem i wymyślanymi przez lidera grupy grami. Swoją krótką wycieczkę pod barierki Franceschi skomentował tylko słowami „There was a very strong young lady” – i rzeczywiście, w pewnym momencie na chwilę zniknął w jej żelaznych objęciach. Pierwszy występ tego dnia na pewno trzeba zaliczyć do udanych i traktować jako godny początek CLMF 2011.

Tymczasem na Coke Stage prezentował się zespół Vallium, zwycięzca tegorocznego Coke Live Fresh Noise, konkursu „dla młodych talentów”, w którym pokonał ponad 400 rywali z całej Polski. Panowie zagrali potężną muzykę, przeplataną także spokojniejszymi balladami i choć ich dźwięki były naprawdę zacne, to zdecydowanie brakowało im koncertowej ogłady. Niemniej Vallium to według mnie dobry prognostyk dla przyszłości polskiego mocniejszego rocka.

Nie zdążyły jeszcze przebrzmieć ostatnie akordy Vallium, gdy na główną scenę weszli panowie z White Lies, ostatnio często goszczący nad Wisłą. Ich występ, w ramach ich trasy koncertowej „Ritual”, był całkiem inny od dwóch poprzednich. W odróżnieniu bowiem od You Me At Six i Vallium, White Lies preferują bardziej melodyjne granie, nie tyle wolniejsze, co mniej wyzywające – takie, którego można by było posłuchać do porannej kawy i gazety, bez czucia imperatywu podskakiwania. To także kompletnie inny styl prowadzenia koncertu – bez zabaw z publicznością, kontakt praktycznie tylko przez muzykę. Na terenie Muzeum Lotnictwa pojawiły się jednak najbardziej popularne kawałki White Lies, więc fani tego zespołu nie powinni być zawiedzeni.

Tego wieczoru na Main Stage’u miały miejsce jeszcze dwa wydarzenia, tj. The Kooks i Interpol. Brytyjczycy, z wyglądu przypominający trochę The Beatles i nawiązujący do wczesnych lat właśnie tego zespołu, swoimi największymi hitami odpowiednio przetarli szlaki dla headliner’a wieczoru, czyli amerykańskiego Interpolu. Miłośnicy tego indie rocka prosto z Nowego Jorku otrzymali potężną dawkę melancholijnych oraz ostrzejszych piosenek, włącznie z tymi najbardziej znanymi, co było kwitowane przez publiczność głośno i radośnie. Podsumowując, pierwszego dnia na Main Stage’u działo się wystarczająco dużo, żeby zadowolić każdego uczestnika festiwalu. Mi osobiście najbardziej przypadł do gustu występ You Me At Six, z którym to zespołem polecam zapoznanie się.

Na Coke Stage w międzyczasie wystąpiła jedna z nie-rockowych gwiazd na CLMF 2011, mianowicie Kid Cudi. Wierna rzesza fanów wywołała artystę, buzując energią i wolą bawienia się. Amerykanin zagrał numery ze swoich dwóch solówek i mixtape’u i po rozkochanej w nim publiczności można było poznać, że robi to właściwie i w pełni satysfakcjonująco, podrywając do góry ludzi pod sceną. Jedynym mankamentem, a w zasadzie mało odpowiedzialnym zabiegiem ze strony organizatora, było umieszczenie takiej osobistości, jak Kid Cudi, na bocznej scenie. Zdecydowanie należał mu się Main Stage, tym bardziej, że w hermetycznym namiocie brakowało powietrza do życia. Na przemian zazdrościłem dziewczynom, siedzącym na ramionach swoich chłopaków = mającym dostęp do tlenu i współczułem niższym osobom, które mogły mieć prawdziwe problemy z oddychaniem. Na szczęście obyło się bez omdleń itp., bo karetka miałaby duży kłopot z przedostaniem się do poszkodowanych.

Pierwszy dzień Coke Live Music Festival zakończył na Coke Stage koncert Eldoki, Włodiego i Pelsona, czyli projektu Parias. Zaprezentowali oni materiał ze swojej jedynej wspólnej płyty i poprzednich dokonań Molesty. Był to jeden z najjaśniejszych punktów tego festiwalowego dnia, bo Parias to kawał dobrego, hardkorowego, polskiego rapu, w wykonaniu prawdziwych żywych legend - i to było czuć. A taki bas, jaki przeszywał namiot, na pewno nie jest obojętny dla zdrowia, ale absolutnie było warto.

Pierwszy dzień trzeba zapisać na plus. Poza małymi technicznymi problemami przed występem Pariasu i ewidentnym błędem przy umiejscowieniu Kid Cudi w agendzie dnia, wszystko poszło zgodnie z planem, artyści dopisali, a pogoda – mimo fatalnych prognoz – postanowiła oszczędzić festiwalowiczów. Oby drugi dzień był równie dobry!

Wojciech Busz
(wojciech.busz@dlastudenta.pl)

Na zdjęciu Kid Cudi

Słowa kluczowe: Coke Live Music Festival 2011 19 sierpnia relacja
Artyści
Komentarze
Redakcja dlaStudenta.pl nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi Internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treści zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwie lub naruszające zasady współżycia społecznego.
Zobacz także
Polecamy
Lana Del Rey
Lana Del Rey zaopowiada swój dziewiąty album!

Kiedy usłyszymy płytę artystki?

big jet plane
Wielki przebój "Big Jet Plane" w wersji Restricted podbija TikToka

Piosenka z dnia na dzień zyskuje coraz większą popularność.

Zobacz również
Ostatnio dodane
Popularne
U2 w Polsce!
U2 w Polsce!

W 2009 roku rusza trasa koncertowa promująca najnowszy album grupy. Chorzów znalazł się na liście dziesięciu europejskich miast, w których zespół na żywo zaprezentuje nowe utwory.

Peja "Na serio"
Peja "Na serio"

Peja ujawnił szczegóły swojego najnowszego albumu, który ukaże się w sklepach 17 września. Na albumie "Na serio" znajdzie się 19 utworów.

Hity na Czasie 2008
Hity na Czasie 2008

Na sklepowe półki trafiła składanka "Hity na Czasie 2008" czyli zapowiedź tego co czeka na fanów eskowych hitów w ramach letniej trasy!