Nieznane Oblicza Rosji - Pielewin
2008-02-19 08:28:47 | Kraków „Książki Wiktora Pielewina to dla tłumacza prawdziwe wyzwanie. W niektórych miejscach autor zrobił nawet specjalne przypisy dla tłumacza, by ten nie trudził się z odzwierciedleniem danej gry słów w innym niż rosyjski języku. Bo to po prostu niemożliwe" - śmiała się Ewa Rojewska-Olejarczuk.
W poniedziałek w Klubie Pod Jaszczurami gościem salonu literackiego była tłumaczka książek Wiktora Pielewina, Ewa Rojewska-Olejarczuk. Spotkanie było poświęcone przede wszystkim promocji książki „Empire V”, niedawno wydanej w polskiej wersji. W drugiej części spotkania zaprezentowano film "Niezwykłe przygody Mr. Westa w kraju bolszewików" Lwa Kuleszowa.
Powieść "Empire V" charakteryzuje przenikanie się życia wampirycznego z rzeczywistością realną. Zaskakujący jest już sam tytuł, który - czytany od tyłu - ma w sobie coś wampirycznego. Tłumaczka jednak nie ograniczyła się do tej jednej pozycji pisarza. W dyskusji z Marcinem Wilkiem i dr Piotrem Kletowskim sięgnęła dużo głębiej w twórczość Pielewina, którego zna przecież osobiście.
- Umieszcza się go w postmodernizmie i chyba jest to słuszne, bo ta literatura jest bardzo pojemna, pozwala na wyrażenie czegoś, o czym wcześniej mówić nie było wolno. Niektórzy krytycy porównują go do Bułhakowa czy Dostojewskiego, ale ja nie do końca się z tym zgadzam. Choć to fakt, że Pielewin ze swoją twórczością byłby w stanie dopasować się do wielu nurtów – zauważyła tłumaczka.
Pielewin jest prozaikiem stosunkowo młodym, urodzonym w 1962 roku. Chodził do elitarnego liceum moskiewskiego, gdzie uczył się w języku angielskim. Z wykształcenia jest elektromechanikiem, ale ukończył także kurs twórczego pisania w Instytucie Literatury.
- Potrafi objawić się jako wyjątkowy erudyta. Bardzo szczegółowo zna kulturę Sumerów czy Egipcjan. To też jest dla mnie prawdziwym wyzwaniem. Wszystkie nieznane nazwy muszę dokładnie sprawdzać, szukając najpierw ich łacińskiej pisowni. Raz nawet zdarzyło mi się, że wśród licznych, skomplikowanych nazw geograficznych czy nazwisk, pojawiła się nazwa chińskiej herbaty. Czasem naprawdę zastanawiam się czy to nie część jakiejś gry Pielewina - opowiadała ze śmiechem Rojewska-Olejarczuk.
Widzimy jednak, że często udaje się tłumaczce wyjść obronną ręką z tej „nieprzetłumaczalnej opresji”. A prawdą jest, że Pielewin jest w literaturze rosyjskiej zupełnie nowym typem. W Rosji młodzież pro-putinowska spaliła kiedyś publicznie jego książki, uznając je za najbardziej szkodliwe.
- Przeszkadzało im, że twórczość Pielewina wprost krytykuje to, co dzieje się w Rosji. Bo Rosja to kraj czytający książki. A Pielewin wyśmiewa bez ogródek to, że Rosjanie zapominają o własnej tożsamości i ślepo wpatrzeni w Zachód, chcą go we wszystkim naśladować. Ta manifestacja jednak nie zaszkodziła pisarzowi. Ba! Nawet pomogła. Zdecydowanie skandale mu służą. Jest pewny siebie, przekonany o swoim talencie i to, co robi, robi przede wszystkim dla siebie. Czasem czuje się niedoceniany – opowiadała Ewa Rojewska-Olejarczuk.
Co więc takiego „rosyjskiego” jest w Pielewinie?
- W jego twórczości, mimo cynizmu i robienia wszystkiego pod publiczkę, obecne jest to typowe rosyjskie rozgoryczenie, smutek i sentymentalizm. On jest wbrew pozorom głębokim nacjonalistą rosyjskim. To fakt, że krytykuje Rosję, ale na pewno nie pozwoliłby, by krytykowali ją obcokrajowcy. – odpowiada tłumaczka na pytanie moderatora.
Trzeba przyznać, że Wiktor Pielewin potrafi zaskakiwać, a jego specyficzna twórczość budzi wiele kontrowersji. Bo każdy może mieć przecież "swojego Pielewina".
fot. Sebastian Kożuchowicz