Za rok będzie lepiej - VirNick

Festiwal Filmów Wirusowych VirNick 2009 już za nami. 59 konkursowych filmów wirusowych, warsztaty filmowe, występy na żywo, projekcje - w ciągu tych trzech dni naprawdę wiele się działo. Jako pierwszy taki festiwal w Polsce i trzeci na świecie, VirNick miał spory potencjał. Czy został on w pełni wykorzystany?


Zanim udzielona zostanie odpowiedź na to pytanie, pokrótce należy streścić przebieg festiwalu. Piątek odbywał się pod znakiem wprowadzenia publiczności w tematykę virali. Przedstawione zostały najpopularniejsze filmy z serwisu YouTube - zarówno te zagraniczne, jak i polskie. W pierwszej kategorii dane nam było zobaczyć m.in. Achmeda Martwego Terrorystę, Evolution of Dance, czy występ Susan Boyle w kwalifikacjach do brytyjskiego Mam Talent. Wśród polskich filmów pokazano m.in. teledysk „W Aucie", panią Basię, Krzysztofa Kononowicza, Gracjana Roztockiego i elektryka wysokich napięć. Potęgę tych filmów wirusowych ukazała reakcja publiczności na wyświetlone obrazy - ludzie wręcz krztusili się ze śmiechu, pomimo tego, że na sali wyjątkiem byłby ktoś, kto by tych filmów jeszcze nie widział. To pozwalało na uświadomienie sobie, że właściwie filmy wirusowe to zjawisko znane nam wszystkim, które tak naprawdę współtworzymy i rozszerzamy jego zasięg poprzez niewinne przesłanie linka do filmiku do kolegi bądź koleżanki. Piątkowy wieczór miał jeszcze dwa akcenty - występ grupy tanecznej Shock Mode i tworzenie virala na żywo. Na ekranie puszczone zostały czarnobiałe kroniki Nowej Huty, na scenie pojawił się raper o wdzięcznym pseudonimie Pet.

Sobota była dniem prelekcji, a także prezentacji filmów konkursowych. Wykłady były naprawdę ciekawe, dotykały one problematyki szeroko ujętego marketingu, nie tylko wirusowego i oddziaływania na odbiorcę/klienta. Projekcja 59 virali ukazywała całą paletę możliwości i sposobów ugryzienia tematu filmu wirusowego. Ogranizatorzy nie wyświetlali virali w podziale na kategorie, a pozytywnym zjawiskiem był fakt, że ciężko było odróżnić te najlepsze amatorskie virale od tych profesjoonalnych. Twórcy pokazywanych filmów wirusowych mogli być dumni z siebie oraz z kawału dobrej roboty, którą wykonali.

Niedzielne popołudnie było ukoronowaniem festiwalu. W tym dniu odbyło się wręczenie nagród oraz wyświetlenie najlepszych, według jury, virali. Ponadto mieliśmy okazję zobaczyć - po raz drugi, pierwszy pokaz był w piątek - film pt. „Już tu nie wrócę" o więziennej historii Janusza „Banity" Zagula, muzyka, który większość swojego życia spędził w towarzystwie służb penitencjarnych. Organizatorzy przygotowali również niespodziankę - po zakończeniu filmu na scenie pojawił się sam Banita i odegrał trzy swoje utwory, wywołując burzę oklasków na sali. Wyświetlony został również festiwalowy viral z Petem w roli głównej.

Jeśli chodzi o wyniki: w kategorii filmów profesjonalnych podium przedstawiało się następująco:
1. Studio Panika
2. ex aequo: 118 118 oraz Barwy Miłości
3. Akcja w Sejmie

Klasyfikacja filmów amatorskich to:
1. Wolf 3 minuty (+ Grand Prix Festiwalu VirNick)
2. Kreskówki (+ Nagroda TVP Kraków)
3. Nie pluj gumy

Jak to często bywa, werdykt rzadko spotyka się ze zrozumieniem publiczności. Nie będę zatem polemizował z jury, gdyż byli to ludzie o wiele bardziej kompetentni ode mnie, ale jako zwykłego widza co najmniej dziwi mnie wygrana Studia Panika. Wszystkie filmy będą zamieszczone w serwisie YouTube lub na oficjalnej stronie festiwalu http://virnick.pl

Podsumowując cały festiwal, warto wrócić do pytania zadanego we wstępie. Według mnie, potencjał VirNicka nie został w pełni wykorzystany, a to tylko pozostawia organizatorom pole do popisu na przyszły rok. Miejmy nadzieję, że poprawi się frekwencja, która w tym roku nie była przytłaczająca, poza tym dobrze by było, aby zgłaszane virale były poddawane uprzedniej selekcji, gdyż niektóre z nich ewidentnie odstawały od konkurencji. Ewidentnie na plus trzeba zapisać festiwalowi świetnego prowadzącego, zaprezentowanie ciekawych etiud studentów Krakowskiej Szkoły Filmowej oraz sponsoring Lecha, który uprzyjemniał przerwy darmowym, złocistym napojem.

VirNick zapisał się pozytywnie na festiwalowo - eventowej mapie Krakowa. Innowacyjność tego festiwalu daje mu perspektywy na przyszłość. Miejmy nadzieję, że organizatorzy, bogatsi o tegoroczne doświadczenia, wyciągną wnioski z popełnionych małych błędów i niedociągnięć i za rok przygotują jeszcze lepszy VirNick, który zgromadzi liczniejszą publiczność, a nadesłane filmy konkursowe będą w pełni zasługiwały na miano filmów wirusowych. Jeśli tak się stanie, to VirNick na stałe zagości w kalendarzu cyklicznych eventów w Krakowie, gdyż dokłada on swoją część do budowania legendy Krakowa jako miasta kompletnego pod względem sztuki i jej odmian.

Wojciech Busz
(wojciech.busz@dlastudenta.pl)