Gospel w świątyni konsumpcji
2009-10-20 14:28:00 | KrakówW związku z delikatnymi problemami technicznymi koncert rozpoczął się trochę później, niż pierwotnie planowano, ale zdecydowanie warto było czekać. Występ odbył się na specjalnie do tego celu zbudowanej scenie przed Empikiem na najniższym poziomie Galerii, choć nie tylko. Rozpoczęli go bowiem goście z Wielkiej Brytanii z piętra wyżej niż scena, po czym oddali inicjatywę krakowskiemu chórowi. Polacy wprowadzili tłumnie zgromadzoną publiczność w odpowiedni nastrój świetnym wykonaniem klasyka, „Amazing grace” – szczególną uwagę należy zwrócić na solistkę, obdarzoną cudownym głosem – niejedna profesjonalna piosenkarka nie potrafi tak czysto, a równocześnie „charakternie” i mocno śpiewać.
Po kilku utworach w aranżacji reprezentantów naszego Królewskiego Miasta, przyszedł czas na ponowny występ chóru z Wielkiej Brytanii, uważanego za jeden z najlepszych chórów gospel w całej Europie, jeśli nie na całym świecie. Dało się zauważyć ogromną różnicę poziomów między Polakami a ich gośćmi – niech świadczy o niej fakt, że pomimo, że Kingdom Choir był dwa razy mniej liczny, równocześnie był on dwa razy głośniejszy, a ich śpiew wydawał się bardziej harmonijny i muzycznie czysty. Kingdom Choir potwierdził swoją klasę i pokazał Krakowianom, jak powinno się profesjonalnie wykonywać utwory gospel. Jednakże nie ma się co dziwić – Brytyjczycy mają na swoim koncie własnego longplay’a, podczas gdy Kraków Gospel Choir śpiewa razem raczej rekreacyjnie – absolutnie bez pejoratywnego nacechowania tego słowa. To po prostu inne ligi, jak polska reprezentacja w piłce nożnej i reprezentacja Burkina Faso.
Członkowie Kingdom Choir pod dyrekcją Karen Gibson, dobrze znanej wielu Krakowianom, zafundowali nam niesamowite show. Byli świetni zarówno indywidualnie, w specjalnych partiach solowych, jak i kolektywnie – moc grupy olśniewała. Finał koncertu to wmieszanie się artystów w tłum – oczywiście bez przerywania śpiewu, co spowodowało dodatkowe emocje wśród publiczności. Ogólnie rzecz biorąc, było to wydarzenie, które w Krakowie rzadko się spotyka, jeśli w ogóle kiedykolwiek do tej pory coś podobnego do tego koncertu miało miejsce. Jeśli gospel, który widuje się na amerykańskich filmach, przypadł Ci do gustu – żałuj, że nie było Cię w Galerii Krakowskiej.
Na koniec chciałbym pokusić się o pewną refleksję. Znany krakowski socjolog, prof Piotr Sztompka określił kiedyś galerie handlowe w jednej ze swoich książek jako świątynie konsumpcji, gdzie akt konsumowania dóbr urasta do rangi kultu czy złotego bożka. Natomiast muzyka gospel jest założenia muzyką religijną, poprzez którą ludzie wyrażają swoje uwielbienie dla Boga i manifestują swoją wiarę. Paradoksem zatem jest fakt, że koncert gospel odbył się w takim miejscu. Można to odczytywać przynajmniej dwojako: po pierwsze, byliśmy świadkami niefortunnego doboru miejsca przez organizatorów albo po drugie, gospel miał tchnąć trochę boskości i religijności w miejsce tak bardzo świeckie i oderwane od wiary. Mam nadzieję, że chodziło tu o ten drugi zamiar. Z drugiej strony, w jakim to miejscu miałby się odbyć taki koncert z, co warto podkreślić, darmowym wstępem? Jedyne miejsce, które byłoby odpowiednie, to kościół, ale obawiam się, że zgromadzone w nim starsze panie połamałyby swoje laski na głowach radośnie śpiewających i zjadły swoje sztuczne szczęki ze złości, że ktoś bezcześci ich miejsce święte, zwykle wypełnione ponurymi pieśniami, ułożonymi ciągle na tych samych akordach. Jednak akurat to zacietrzewienie to temat na całkowicie odrębny artykuł. Jak dla mnie, podczas festiwalu 7xGospel Kraków może być nazywany światową stolicą tego rodzaju muzyki – i za to wielkie dzięki organizatorom. Praise the Lord!
Wojciech Busz
(wojciech.busz@dlastudenta.pl)