Deszcz, ziąb i Kravitz
2009-06-22 13:35:46 | KrakówW minioną sobotę, na Bulwarach Wiślanych, Krakowianie witali lato. Mimo zimna i deszczu na koncercie Lenny'ego Kravitza stawiło się około 100 tysięcy osób. Tegoroczne Wianki więc, mimo wszystko, można uznać za udane.
Deszcz, godzinne opóźnienie, problemy techniczne i brak jakichkolwiek informacji - tak zaczęły się krakowskie Wianki. Po godzinie oczekiwań, na scenie stawili się Mec i Janiak, tegoroczni prowadzący, zapowiadając Wilki i mgliście tłumacząc nieobecność pierwszego z zespołów - The Poise Rite. Zanim tłum zdążył się rozkręcić występ Gawlinskiego i spółki dobiegł końca. Wykonali słownie:pięć kawałków, w tym Baśkę na bis. Całość zajęła im około 15 minut.
Na szczęście dla wszystkich po Wilkach nadeszła kolej na Vavamuffin - jedyny "jasny" akcent po polskiej stronie. Zespół rozgrzał zmarznięty tłum, który po raz pierwszy zaczął się bawić. Krakowianie bujali się w rytm Vava to, Hooligan Rootz czy Jah jest prezydentem, machając parasolami. Widać było, że Panowie z zespołu doskonale wiedzą jak zabawić publikę.
Zaraz po radosnych rytmach na scenę weszła Patrycja Markowska. Wykonała swoje przeboje m.in. Świat się pomylił i Zaćmienie serca. Występ można uznać za poprawny. Nie na tyle jednak dobry, by rozbawić, raczej znużonych widzów. Wszystko co zdziałali Vavamuffin zniknęło i tłum przeszedł w błogi stan odrętwienia i senności.
Wreszcie po 22.00 nadszedł czas na gwiazdę wieczoru. Lenny Kravitz nie zawiódł chyba nikogo i pokazał jak powinno się grać nad Wisłą. Gwiazdor przyjechał promować swoją płytę It's Time For A Love Revolution. Oprócz stosunkowo młodych kawałków usłyszeliśmy stare przeboje. Zespół porwał tłum American Woman, Fly Away, I'll be waiting i uwielbianym głównie przez żeńską część publiki I belong to you. Gratulacje należa sie nie tylko samemu Kravitzowi, ale również jego muzykom, przede wszystkim zaś rewelacyjnej sekcji dętej. Po koncercie przyszła kolej na coroczną atrakcję - pokaz sztucznych ogni.
Ciężko ocenić tegoroczne Wianki, zostawiam więc tę kwestię widzom. W Krakowie, z polskiej strony, nie zawiodła właściwie jedynie publiczność, której należy się ukłon.
ZAPRASZAMY DO GALERII!
Magdalena Pękala
fot. organizator