Opis
Mihaly Dresch uzyskał status ambasadora węgierskiej muzyki,
którzy jedni nazywają jazzem, world jazzem czy też ethno jazzem. Ukończył
studia w zakresie jazzu, fascynował go węgierski folklor. W połowie lat
osiemdziesiątych założył zespół Dresch Quartet, łącząc obie estetyki. Album
„Riding the Wind” przyniósł grupie sukces w Wielkiej Brytanii. Kolejny album
„Hungarian bebop” zespół nagrał razem z Archie Sheppem. Ostatni album „Rare
Bird” ukazał się w 2009 roku. Dresch Quartet współpracował z wieloma wybitnymi
postaciami światowego jazzu, jak: John Tchicai, Roscoe Mitchell, Chico Freeman,
David Murray czy Dewey Redman i Hamid Drake.
[. . .] Niewiele jest płyt, które zrobiły na mnie tak olbrzymie
wrażenie. Muzyka Mihaly Drescha to jazz z delikatnymi elementami free, mocno
odwołujący się to ludowej muzyki węgierskie; to środkowoeuropejskie
"ancient to the future", zagrane z energią i bardzo serio.
Rewelacja....'
www.diapazon.pl;
2004-03
'...Dresch prezentuje się nam tutaj jako twórca kompletny -
pełen inwencji kompozytor i potrafiący zbudować napięcie nawet pojedynczym
dźwiękiem instrumentalista ("Epilogue") oraz artysta obdarzony
olbrzymią muzyczną wrażliwością. Do ludowej muzyki odwołuje się w na kilka
sposobów - poprzez wykorzystanie ludowych tematów, wykorzystywane
instrumentarium (ludowy flet, o nie do końca czystym brzmieniu i cymbały) i
wreszcie technikę śpiewu, którym Dresch zaskakuje w kończącym płytę utworze
"Sorrow, sorrow". "Quiet as it is" ma przemyślaną i
konsekwentną formę. Ludyczność muzyki jest tutaj poddana kontroli, muzycy nie
dają się ponosić rozpierającej ich energii - znanej niektórym ze wspólnego z
Archiem Sheppem nagrania "Hungarian Bebop". Mogli się o tym przekonać
także ci, którzy przyszli na koncert Mihály Dresch Quartet, który odbył się na
Festiwalu Pianistów Jazzowych w listopadzie minionego roku. Tutaj to
samoograniczenie i rezygnacja z pewnych typowo free jazzowych technik
wykonawczych (którymi Dresch błysnął w Kaliszu) nie zubaża muzyki, a przenosi
ją w inny, bardziej nostalgiczny i intymny wymiar - jak np. w "The river
Tisza", gdzie delikatnym dopełnieniem saksofonu są balansujące na granicy
ciszy cymbały...'
pełna recenzja: http://diapazon.pl/PelnaWiadomosc.php?bn=Recenzje&Id=795