Noc z Almodovarem albo wiele kawy

Kolejny już Enemef... tym razem jego tematem przewodnim była twórczość Pedro Almodóvara, jednego z najsławniejszych reżyserów świata, wywołującego tyleż spazmów rozkoszy, co i nienawiści. Hitem seansu jest przedpremierowy pokaz filmu „Volver". Sale pełne, pora zakupić pierwszą kawę, zaczynamy.

Kawa pierwsza, czyli mój Almo - Na pierwszy ogień „Porozmawiaj z nią". Mój ukochany Almo. Opowieść jak zwykle prosta - w szpitalnych łożach spotykają się dwie kobiety, tulące się w objęciach śpiączki. Nad ich łożami maszerują kolejne zastępy mężczyzn. Wiele tragedii, wiele słów niewypowiedzianych. Film o miłości - brzmi banalnie, i tak czasem bywa. Kto nam może obiecać, że uczucia, to nie różowy lizak ze zmywalnym tatuażem, jako inside?

Kawa druga, czyli głośny Almo - „Złe wychowanie" - chyba najbardziej nagłośniony film Almodóvara. Źli księża, nutka pedofilii, sodomia czynna i bierna, i ogromny skandal oraz oskarżenia. Co ciekawe, nie zboczenia grają tu główną rolę. Jest to opowieść o granicach moralności. Ile jesteśmy w stanie sprzedać, by poczuć się zaspokojonym? W jak wielkie bagno wejdziemy, by ukoić galopujące ego? Nie padają konkretne odpowiedzi. Tym razem reżyser bawi się konwencją filmu kryminalnego, knowania homoseksualnych bohaterów staną się najważniejsze. Fabryka lateksu w kilmacie drag queens. No i te krótkie spodeneczki, stare kina i parszywie kolorowe koszule, paluszki lizać siostrzyczki!

Kawa trzecia, czyli nowy Almo - Wyczekiwany pokaz filmu „Volver". I cóż? Śmiało mogę powiedzieć, że to jeden z najlepszych obrazów Almodóvara. Genialna rola Penelope Crúz, która poraża swoją urodą. Jako aktorka nie musi już niczego udowadniać. Historia jak na Almo prosta do granic możliwości, ot życie grupy zwyczajnych kobiet, mężczyźni przywoływani są praktycznie tylko we wspomnieniach (poza jednym wyjątkiem, z zacięciem pedofilskim). Sprawy się komplikują, gdy w grę wchodzi morderstwo, niewygodna zamrażarka i duch nestorki rodu, którą można poznać po specyficznym zapachu. Niesamowite zdjęcia, piękne obrazy i kolory, fenomenalna muzyka, nie mogę znaleźć czegokolwiek, co zgrzytałoby w tym filmie. Kultowy już u zarania pokazów.

Kawa czwarta, czyli Almo klasyk - „Wszystko o mojej matce" - wstrząsający film o sile rodzicielskich uczuć. Po raz kolejny Almodóvar wędruje na granicy kiczu. Jeszcze raz zabiera nas w podróż po krainie prostytutek, drag queens, seksualnie aktywnych zakonnic i matek, które w obliczu zagrożenia poświęca wszystko, co mają. Przekaz niesamowicie mocny, momentami wręcz wulgarny i odpychający. Ale taki jest Almo. Nie ma drogi pośrodku. Jak mawia Agrado, jedna z bohaterek - wiele trzeba w sobie zmienić, aby pozostać autentyczną. Pozycja obowiązkowa. Z zabezpieczeniem lub bez.

Kwadrans po godzinie siódmej, seans się kończy. Trudno jest w kilku słowach opisać, jakim przeżyciem jest seria czterech filmów Pedro Almodóvara pod rząd. Dla wielu wysiłek ten okazał się zbyt duży. Sporo grupa osób wyszła na długo przed końcem. Pozostali, z oczyma, jak szalone króliki, nie mają czego żałować. Każdy z tych filmów z osobna jest dużym wydarzeniem. Idąc na film Almodóvara należy spodziewać się skrajnych reakcji. Dla pożeraczy popcornu - sam „Volver" musiał zrobić fenomenalne wrażenie, dla całej reszty - nigdy za mało dziwek, kloaki i najgorszego syfilisu. Jeżeli chcecie się upaćkać i cieszyć tym fekalicznym drag klimatem- zapraszam, sam dorzucę łopatkę odchodów, wezmę wiadereczko i porobimy babki. Warto.

Mariusz Skrzypek
(mariusz.skrzypek@dlastudenta.pl)