"Wesele" w nowej odsłonie
2008-01-22 12:21:44 | KrakówDla wszystkich miłośników twórczości Stanisława Wyspiańskiego oraz tych, dla których sztuki krakowskiego artysty wydają się trudne i niewiele znaczące dziś, Teatr im. Juliusza Słowackiego przygotował niespodziankę. Oto na deskach teatru pojawia się nowa, inna odsłona najsłynniejszego dramatu „Wesele", tym razem w reżyserii Bolaya (Węgry). Premiera prasowa odbyła się 19.01.2008 o godz. 19.30.
Reżyser zadbał o to, aby w niekonwencjonalny sposób zaskoczyć widza a jednocześnie przekazać mu sens dramatu, który choć pisany w odległych dla nas czasach...(prapremiera odbyła się 1901r.) ma przesłanie uniwersalne. Pewne nasze przywary narodowe wciąż tkwią w naszej świadomości i często przeszkadzają w życiu.
Reżyser dość trafnie zestawia dwa światy - Bronowicka chata weselników, choć uwspółcześniona (siano na podłodze i telewizor plazmowy na ścianie), oddaje klimat wesela Jadwigi Mikołajczykówny i Lucjana Rydla z przed wieku, natomiast nowoczesne aranżacje kostiumów i niektórych dekoracji przenoszą widzów na sale współczesnych wesel. Nawet tekst dramatu inaczej brzmi i niesie treści tak ważne w XXI wieku.
Pomimo trudnych pytań i problemów poruszanych w dramacie (decyzje o zorganizowaniu wspólnego powstania chłopów i panów, problem sztucznej przyjaźni miedzy wsią a inteligencją miejską - ówcześnie popularna chłopomania, dezorganizacja klasowa w państwie) sztuka emanuje humorem i sprawia, że nawet znane widzom fragmenty utworu ożywają i zmuszają do refleksji. Jeśli dodamy do tego dobrą grę młodych aktorów m.in.: w roli Jaśka-Krzysztofa Piątkowskiego, Dziennikarza-Rafała Dziwisza, Czepca-Wojciecha Skibińskiego,to nie wdziwi nas iż także i ta realizacja przyciągnie wielu widzów.
Sztuka budzi spore zaskoczenie, ponieważ węgierski reżyser wykazuje się głęboką znajomością polskich tradycji oraz realiów, przy tym ciekawie uwydatnia problem człowieka uwikłanego w historię, pragnącego zmian, poszukującego wartości ponadczasowych. Widz ma wrażenie jakby niewiele się zmieniło w mentalności ludzi od tamtego czasu, zatem nadal jest sens, aby dramaty Wyspiańskiego „gościły" na deskach teatru.
Marta Kania
(marta.kania@dlastudenta.pl)