Byliśmy, gadaliśmy - Teatr

Festiwal ibsenowski w Teatrze Nowym zakończony

2009-05-04 10:59:00 | Kraków

 Około tydzień czasu minął od zakończenia Festiwalu ibsenowskiego w Teatrze Nowym, pierwszego tego typu festiwalu, którego głównym celem stały się próby spojrzenia na twórczość Ibsena z różnych perspektyw. W programie znalazły się również sceniczne interpretacje i czytania  dramatów Dei Loher i Johna Fossego.


W celu ujęcia i przedstawienia widzom przygotowanego materiału twórcy festiwalu zastosowali interesującą formułę: konferencje, spektakle, dyskusje, warsztaty. Dzięki temu każdy z przybyłych mógł znaleźć tu coś odpowiedniego dla siebie. Nie sposób streścić wszystkiego, co się działo, warto jednak wspomnieć o trzech spektaklach, które zaprezentowano podczas festiwalu, a które w Teatrze Nowym są lub będą grane do końca sezonu i z pewnością również w przyszłym sezonie. Sądzę, że warto wybrać się na te najbardziej odpowiadające naszym gustom bądź też na wszystkie, aby po raz kolejny podziwiać możliwości często zupełnie młodych aktorów i dość ambitnych reżyserów, którzy - jak wydaje się - za główny cel stawiają sobie jakość sztuki, dzięki czemu widz może z teatru wyjść zadowolony.

Festiwal rozpoczął spektakl „Filozofia w buduarze" w reżyserii Bogdana Hussakowskiego, a na podstawie tekstu Markiza de Sade. Magdalena Urbańska napisała o przedstawieniu: „Hussakowski sprawdza, czy tematyczny rejon teatru, w którym ostatnio dozwolone jest niemal wszystko, da się przesunąć. Wszystko jednak ukazane zostaje w precyzyjnie dopracowanej formie, wyśmienitych kreacjach aktorskich i niebanalnej scenografii. Aktorzy (Dominika Knapik, Gracja Niedźwiedź, Piotr Sieklucki ,Jakub Falkowski i Dominik Nowak) przedstawieni są jak kukiełki z czasów, kiedy to walczono o wolność. Wszak to z jej granicami walczą bohaterowie w upudrowanych twarzach i wymyślnych perukach. Ich białe stroje przywołują jednak na myśl pacjentów szpitala psychiatrycznego, na co nieraz wskazywałoby też ich nieobliczalne zachowanie." („Dziennik Teatralny Kraków", 01 kwietnia 2009). Ten błyskotliwy (chociaż momentami nierówny i po dłuższym czasie również siłą rzeczy monotematyczny) spektakl zaciekawia przede wszystkim techniką intersemiotycznego przekładu - reżyser stanął przed zadaniem przeniesienia tego, co w tekście na działania fizyczne w taki sposób, aby nie wydały się one zbyt dosłowne. Udało się. Nie zobaczymy tu perwersyjnych scen seksualnych, lecz czysto techniczne rozłożenie różnego rodzaju czynności o charakterze seksualnym na sceniczne figury. Całość wypada interesująco.  Sądzę, że gdyby twórcom przedstawienia udało się przetłumaczyć je na język francuski i pojechać z nim do macierzystego państwa Markiza de Sada, w stronę aktorów zdecydowanie posypałyby się naręcza kwiatów. 

Bardzo interesująca - tak można określić próbę zmierzenia się przez Radosława Rychcika z obrazem miasta i człowieka, zawartego w dziele Brechta „W gęstwinie miast". W inscenizacji „Versus. W gęstwinie miast" Rychcika Chicago to miasto, w którym trzeba sobie radzić: walką, ciężką pracą, sprzedawaniem własnego ciała. Miasto, w którym nie ma miejsca na miłość, a nawet jeśli jest, to zawsze niepełna, udawana, pełna komplikacji. Spektakl fascynuje pomysłem - kondensacja, przy jednoczesnej silnej ekspresyjności aktorów, owocuje przekazaniem najważniejszych kwestii dramatu oraz teoretycznych tez Brechta co do sztuki aktorskiej. Ważna jest tu spójność całości, jedna, bardzo wyraźna linia stylowa w grze aktorskiej i doborze kostiumów. Również pomysł na pokierowanie aktorów był bardzo dobry - rozpiętość gestów i sytuacji jest dosyć szeroka. Wydaje się, że tak wiele etiud-scen może wprowadzić znużenie, monotonię, dysonans. Na szczęście jednak spektakl Rychcika ewokuje wręcz odwrotne nastroje i w miarę kolejnych sekwencji - apetyt na sztukę rośnie. Tego nie można nie zobaczyć.

Nie można również pominąć inscenizacji "Całopalenia" w reżyserii Igi Garncarczyk. Co ważne - spektakl jest polską prapremierą najnowszego tekstu Dei Loher. Jak napisali organizatorzy: „Akcja "Całopalenia" zogniskowana została wokół jednego tylko wydarzenia: tragicznej śmierci małego chłopca. Wypadek z jego udziałem uruchamia spleciony ze sobą łańcuch wydarzeń. Ostatecznym efektem śmierci chłopca stają się kłótnie, przebaczenia, refleksje, chwile zatrzymania bohaterów. Wrażenie rozpadania się więzów między nimi potęguje postać nazwana MY, która nie ma przypisanego stałego charakteru, płci, kostiumu. To MY, jako głos, który jest jednocześnie zbiorowy i indywidualny, dobitnie podkreśla słabość, kruchość i nietrwałość więzi międzyludzkich." Iwona Budner, Ewa Kolasińska, Marta Ojrzyńska, Dominika Knapik, Tomasz Nosiński, Łukasz Byczek, Paweł Smagała, Paweł Kruszelnicki tworzą swoją grą interesującą i barwą rzeczywistość sceniczną. Gra jest precyzyjna, aktorzy mówią wyraźnie i w znacznym stopniu potrafią zainteresować widza. Duże znaczenie w tej inscenizacji ma minimalistyczna, ograniczona do kilku barw i kilku przedmiotów scenografia oraz kostiumy, które są jak z prawdziwego teatru. Udało się Garncarczyk stworzyć teatr prawdziwy, stylowo i emocjonalnie korespondujący z teatrem Krystiana Lupy. Odnajdziemy tu ludzi dziwnych, chorych, zachowujących się po swojemu. 

Równie błyskotliwe i przyjemne było czytanie dramatu „Dziewczyna na kanapie" Johna Fossego przez znaną aktorkę Starego Teatru Iwonę Bieską oraz przez Martę Ledwoń i Karola Śmiałka. Wystarczyła kanapa, ekran do wyświetlania napisów z tylu sceny, mały stolik i lizaki jako rekwizyty oraz osobowości aktorów, aby widzowie wybuchali śmiechem. To również zaleta tekstu Fossego , w którym pod powierzchnią sytuacji i spotkań codziennego życia, ukrył on mniejsze i większe problemy egzystencji. Podczas festiwalu można było także zobaczyć to, co wiązało się z głównym tematem festiwalu - spektakle ibsenowskie, a więc „Dom lalki. Hedda w zbliżeniach" w reżyserii Tonje Gotschalksen, „Kobiety Ibsena. Zamknij orła w klatce" w reżyserii Juni Dahr, „Małego Eyolfa" w reżyserii Marii Spiss. Wieloperspektywiczność i różnorodność - ta formuła zdaje się królować w dzisiejszych dyskursach i dyskusjach o teatrze. Możemy cieszyć się, że również twórcy tego festiwalu pozwolili sobie ją zastosować. Dzięki temu sala była pełna, a widz nie był skazany na monotonię.

Alicja Jasiók
(alicja.jasiok@dlastudenta.pl)

fot. www.teatrnowy.com.pl


 

Słowa kluczowe: festiwal ibsenowski kraków podsumowanie relacja filozofia w buduarze w gęstwinie miast całopalenie
Komentarze
Redakcja dlaStudenta.pl nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi Internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treści zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwie lub naruszające zasady współżycia społecznego.
Zobacz także
Piotr Soroka
Piotr Soroka: Ta opowieść ma zaistnieć w ciele. Wywiad przed premierą "Ballad i romansów"

Zobaczcie, co reżyser "Romantyczności" mówi o pracy we Wrocławskim Teatrze Pantomimy.

Zdenka Pszczołowska
Zdenka Pszczołowska: Praca w teatrze nigdy się nie kończy. Wywiad przed premierą "Ballad i romansów"

Reżyserka części "Świteź" opowiada o spektaklu we Wrocławskim Teatrze Pantomimy.

Polecamy
Dziwaczki - spektakl
Natasza Sołtanowicz o polskich "Dziwaczkach" w Awinionie [WYWIAD]

Jak stworzyć niezależną grupę teatralną i wyjechać z autorskim spektaklem na największy festiwal teatralny na świecie? One tego dokonały!

Zdenka Pszczołowska
Zdenka Pszczołowska: Praca w teatrze nigdy się nie kończy. Wywiad przed premierą "Ballad i romansów"

Reżyserka części "Świteź" opowiada o spektaklu we Wrocławskim Teatrze Pantomimy.

Ostatnio dodane
Piotr Soroka
Piotr Soroka: Ta opowieść ma zaistnieć w ciele. Wywiad przed premierą "Ballad i romansów"

Zobaczcie, co reżyser "Romantyczności" mówi o pracy we Wrocławskim Teatrze Pantomimy.