W niedzielę, 12 czerwca o godzinie 15:00, a stadionie Juvenii Kraków przy ulicy Na Błoniach 7 w Krakowie, miejscowi Dom-Bud Kraków Tigers podejmą Bielawa Owls w ramach ósmej kolejki Polskiej Ligi Futbolu Amerykańskiego I.
Gospodarze przystępują do tego spotkania po bolesnej, wyjazdowej porażce z Seahawks Gdynia dwa tygodnie temu 20:39. Dla krakowian strata była podwójna, ponieważ ten wynik prawdopodobnie zadecyduje o tym, że to Jastrzębie, a nie Tygrysy awansują do półfinałów. Zespół z Krakowa ma jeszcze oczywiście teoretyczne szanse (w tej chwili ma tyle samo punktów, co Jastrzębie, ale w takim wypadku decyduje bezpośredni pojedynek), ale musiałby liczyć na to, że gdynianie przegrają ze Steelers lub Lowlanders. I poza tym wygrać oba swoje spotkania.
- Play-offy rzeczywiście się oddaliły, ale nadal są w naszym zasięgu i zrobimy wszystko, żeby w nich zagrać – przekonuje Maciej Ginalski z Tigers. Pierwszym krokiem musiałoby być pokonanie w niedzielę bielawskich Sów, z którymi klub z Małopolski spotykał się dwukrotnie w PLFA II 2009 (w drugim spotkaniu eliminując Owls w półfinale tych rozgrywek). – Już wtedy wiedziałem, że to dobry zespół z wielkim potencjałem. W zeszłym roku w wielkim stylu wygrali PLFA II, co zapowiadało, że mogą sprawić niespodziankę w PLFA I, więc ich obecna pozycja nie powinna nikogo dziwić – dodaje Ginalski.
O wspomnianych spotkaniach pamięta też Mateusz Morasz, rozgrywający Owls: - Zmierzyliśmy się z nimi dwukrotnie i dwa razy przegraliśmy, więc nadszedł czas na zwycięstwo! Sowy postarają się o to pokrzepione zdobyciem Białegostoku, zmotywowane szansą na uzyskanie dodatniego bilansu meczów wyjazdowych (w tej chwili 1-1) i... myślą o wejściu do fazy play-off tylnimi drzwiami. - Jeśli wygramy z Tigers, to nasz ostatni mecz w Warszawie może dać nam szanse na awans – mówi Morasz. Żeby tak rzeczywiście się stało, Seahawks (4-3) musieliby jednak przegrać oba ostatnie spotkania. Zespół z Bielawy (3-4) przegrał z Jastrzębiami, więc samo zrównanie się z nimi ilością wygranych nie wystarczy.
W pewnym sensie oba mające zagrać ze sobą w niedzielę kluby mają, więc wspólnego wroga, ale trudno spodziewać się, że to zadecyduje o przyjacielskim charakterze tego spotkania. Wręcz przeciwnie. - Sowy będą miały z nami ciężka przeprawę – zapowiada Maciej Ginalski. Goście z Dolnego Śląska – którzy swoje szanse na awans mogą stracić już dzień wcześniej, jeśli Steelers nie powstrzymają Seahawks – również zapowiadają walkę do końca. - Po dobrym przygotowaniu myślę, ze kibice będą mogli zobaczyć naprawdę wyrównany pojedynek – kończy Morasz.
ip