Lizard King zaHipgnotyzowany
2008-11-12 10:34:54 | KrakówTego samego dnia przed główną gwiazdą wieczoru wystąpiła grupa Fałkiewicz Band. Około godziny 21 scena stopniowa zaczęła zapełniać się różnego rodzaju syntezatorami, keyboardami innymi gadżetami, których w swojej twórczości używa grupa. Po krótkiej próbie na ekranie za sceną pojawił się świecący napis HIPGNOSIS, a kilka minut później zespół wszedł na scenę. Koncert rozpoczął kilku minutowy instrumentalny wstęp, który świetnie wprowadził w atmosferę całego koncertu. Dalej pojawiły się praktycznie wszystkie utwory z debiutanckiego albumu Sky is The Limit. Można było usłyszeć If ze słowami Rudyarda Kiplinga, Mantrę czy Tired-the Sandstorm Around.
Bardzo energetycznie zabrzmiał najmocniejszy fragment płyty, ForceHit ze świetnym dialogiem dwóch gitar – jednej przesterowanej i drugiej wydającej bardzo wysokie dźwięki przyponiające troche Roberta Frippa z początku XXI wieku. Ummadellic został skrócony i również zaaranżowany ostrzej. Większość utworów połączona była ze sobą sprawnymi przejściami, które łączyły je w jedną, spójną i lekko rozimprowizowaną całość. Później pojawiły się dwie ballady. Najpierw Wherever the Angels Fall, a później poświęcony pamięci Richarda Wrighta utwór pochodzący z jego solowej płyty Wet Dream. Nastrój psychodelii powrócił za sprawą brawurowo wykonanego coveru Careful with That Axe Eugene grupy Pink Floyd. Partie wokalne, wykrzykiwane w oryginale przez Rogera Watersa, nabrały nowego znaczenia i zamieniły się w piękne, wysokie wokalizy Kul, nie pozbawione jednak pazura. Na tym skończył się wydany na płytach materiał zespołu. Dalsze pół godziny wypełniły nowe kompozycje. Najbardziej interesująco wypadła kończąca cały występ prawie 20 – minutowa kompozycja, będącą mariażem klasycznego prog rocka z tym nowszym spod znaku Porcupine Tree, podana w charakterystycznym dla Hipgnosis stylu.
Zespół od pewnego momentu występuje w poszerzonym składzie z dwoma gitarzystami i dwoma klawiszowcami. Wszyscy muzycy charakteryzują się dobrym warsztatem, począwszy od obsługującego perkusję i różne elektroniczne przeskadzajki SQ, poprzez dwóch świetnie uzupełniających się gitarzystów, a skończywszy na Kul. Najjaśniejszym punktem wieczoru była właśnie wokalistka. Druga połowa koncertu bezapelacyjnie należała do niej. Wokalizy w Careful with That Axe Eugene oraz w kończącej koncert kompozycji stały na bardzo wysokim poziomie i idealnie pasowały do progresywnego brzmienia grupy.
Hipgnosis po raz kolejny pokazał, że polski rock progresywny istnieje i ma się bardzo dobrze, szczególnie w koncertowym wydaniu. Na odbiór koncertu wpływ miało również miejsce. Klub Lizard King dysponuje obecnie chyba najlepszym nagłośnieniem w Krakowie, a akustyka pomieszczenia, które kiedyś było kinem, jest również bardzo dobra. Teraz nie pozostaje nam nic jak czekać na kolejną płytę grupy, która ma się ukazać w przyszłym roku.
Krzysztof Sokalla