Kraków skołtuniony
2010-03-08 10:39:21 | KrakówPierwszy tydzień marca upłynął w Krakowie pod znakiem kołtuństwa i dulszczyzny. Wszystko za sprawą Międzynarodowego Stołeczno-Królewskiego Tygodnia Kołtuna. Główną atrakcją był multimedialny spektakl Moralność Pani Dulskiej w reżyserii Bartosza Szydłowskiego wystawiany w Łaźni Nowej. Oprócz spektaklu program obejmował takie atrakcje jak darmowe i przymusowe zapiekanki w teatrze, test psychologiczny "czy jestem kołtunem?", certyfikaty kołtuna podpisane przez prezesa Juliana Dulskiego oraz konkurs artystycznego pierdzenia…
W piątek można było również zobaczyć na żywo Tymona Tymańskiego ze swoim najbardziej kołtuńskim projektem – Transistorsami. W głównej sali Łaźni Transistorsi pojawili się z półgodzinnym opóźnieniem, które Tymon usprawiedliwiał „kacem mega”. Podobnie jak twórczość Tymańskiego, koncert balansował na granicy absurdu. Lider prowadził między utworami ożywioną konferansjerkę, ale nie zwracał uwagi na położenie mikrofonu i niewiele z jego gadek było słyszalnych dla publiczności. Pod koniec muzycy zamieniali się instrumentami, a obowiązki wokalne pełnili nie tylko członkowie zespołu.
Repertuar był przekrojowy. Wbrew wcześniejszym zapowiedziom panowie nie ograniczyli się do materiału z Wesela, ale pełnymi garściami czerpali z dwóch pozostałych płyt Transistorsów, a nawet z kultowego P.O.L.O.V.I.R.U.S.A. Kur. Ostatnie pół godziny koncertu miało charakter improwizacyjny. Usłyszeliśmy kilkunastominutową wersję bardzo lubianego przez Tymona When the Music’s Over z repertuaru The Doors, a także Nie Mam Jaj czy Szatana w nowych aranżacjach.
Transistorsi w wersji koncertowej stanowią wypadkową jazzowego warsztatu Tymona i klasycznych rockowych inspiracji. Zespół brzmiał potężnie, czasami wręcz hardrockowo, ale także nie przepuszczał żadnej okazji do improwizacji.
Atmosfera na koncercie była bardzo pozytywna, Tymon prowadził z fanami rozbudowany dialog, a Ci częstowali go piwem. Na minus należy policzyć nagłośnienie. Wokal był prawie w ogóle niesłyszalny a gitary zlewały się w rzeżącą ścianę dźwięku. Jednak zgromadzonym nie przeszkadzało to zbytnio, wszyscy bawili się w najlepsze przez ponad dwie godziny.
Krzysztof Sokalla
(krzysztof.sokalla@dlastudenta.pl)