Jazzowo-hip-hopowa Manggha
2009-04-21 09:49:39 | KrakówGrupa Us3 markę wyrobiła sobie już pierwszym albumem sprzed ponad 15. lat i wielkim hitem Cantaloop. Utwór zapisał się w historii acid-jazzu głównie za sprawą sampli wykopanych przez Geoff'a Wilkinsona z archiwów słynnej wytwórni Blue Note. 16. kwietnia w Krakowie nareszcie można było usłyszeć Cantaloop na żywo.
Nareszcie, dlatego, że 3 lata temu koncert grupy został odwołany z powodu żałoby narodowej. W tym roku sytuacja mogła się powtórzyć, bo pechowo, Us3 znów trafiło na podobne okoliczności. Organizator jednak okazał wyrozumiałość i skończyło się na minucie ciszy przed występem.
Wcześniej, tego samego dnia, zespół pojawił się w Empiku, aby podpisać płyty. Na spotkaniu niestety nie dopisała publiczność, co nie najlepiej zwiastowało wieczornemu koncertowi. Jednak o godzinie 20.00 Manggha była wypełniona po brzegi. Z lekkim opóźnieniem na scenie pojawił się Wilkinson wraz z siódemką towarzyszących mu muzyków. Po odczekaniu minuty ciszy zajął miejsce na podwyższeniu w centralnym punkcie sceny, gdzie górował nad resztą grupy. Po jego prawej i lewej ręce pojawili się Dj First Rate oraz klawiszowiec i kontrabasista. Najbardziej widoczni byli jednak dwaj młodzi raperzy z nowego Jorku - Sene i Brook Young.
Koncert zaczął się dynamicznie od I Let Em Know i taki pozostał do samego końca. Zgodnie z zapowiedziami lidera, repertuar wieczoru był przekrojowy. Począwszy od dobrze znanych Cantaloop i I Got it Goin' on z debiutu Hand on the Torach, poprzez Kick This i That's How We Do it ze Schizophonic, na najnowszym dziele, Stop.Think.Run skończywszy. Nowy album ukazał się dwa tygodnie przed koncertem i tego wieczoru był najbardziej eksploatowany. Sene i Brook Young w tym repertuarze czuli się z resztą najlepiej. Poprawnie, ale nie porywająco, wypadli w swoich interpretacjach starszych utworów.
Goeff Wilkinson oprócz tego, że posiada wyjątkowy talent do wyszukiwania młodych raperów, otacza się również świetnymi muzykami. Podczas koncertu każdy z nich miał „swoje 5 minut". Najlepiej wypadł Dj First Rate, który zaprezentował brawurowy pokaz turntablismu, zakończony skreczowaniem stopą. Równie dobrze prezentowała się sekcja dęta w postaci trębacza i saksofonisty, którzy właściwie wszystkie swoje partie w jakiś sposób rozbudowywali bądź urozmaicali.
Na spotkaniu w Empiku Wilkinson zapowiadał "ognisty show" i dokładnie tak wyglądał koncert Us3. Świetne nagłośnienie sali jeszcze spotęgowało to wrażenie. Miejmy nadzieje, że w Muzeum Manggha będzie się odbywać więcej koncertów, bo drugiej tak dużej sali, z tak dobrym nagłośnieniem w Krakowie nie ma.
Krzysztof Sokalla
(krzysztof.sokalla@dlastudenta.pl)
fot. Krzysztof Sokalla