Dick4Dick tym razem nie zbawił świata
2008-12-01 11:08:24 | KrakówOk. godziny 21 na scenie pojawił się ubrany jedynie w bokserki konferansjer, który próbował w humorystyczny sposób zapowiedzieć koncert zespołu. O tym czy faktycznie rozbawił publiczność najlepiej świadczyły głośno skandowane słowa Dick4Dick. Światła zgasły a członkowie zespołu pojawili się na scenie. Wraz z nimi pojawiło się pierwsze zaskoczenie – zamiast pięciu, trzy osoby w dodatku tylko dwie z oryginalnego składu. Skonfudowana publiczność zaczęła głośno skandować „gdzie są dicki!” co jednak nie przeszkodziło zespołowi w rozpoczęciu koncertu.
Pierwszą część występu wypełniły utwory z drugiego albumu grupy, zagrane jednak w zupełnie nowych aranżacjach, często zupełnie nie przypominających oryginału. Można było usłyszeć m.in. Melting Your Soul, Unfair, czy Hold Your Fire. Później przyszła pora na największy przebój zespołu czyli Technology przy, którym publiczność dosłownie oszalała. Druga część koncertu została przyjęta znacznie lepiej ponieważ utwory nareszcie zabrzmiały tak jak grupa miała je w zwyczaju grać dotychczas. Po kolei pojawiły się Gina, Pornographic, Dick Back In Town i Drink My Kefir na bis.
Na koncercie zabrakło trzech członków zespołu. Na perkusji nie zagrał Wet Dick Jr, który również na koncertach śpiewał w utworze Technology. Obowiązki Rocky’ego the Dicka podzielili między siebie Bobby Dick, który oprócz gry na gitarze i śpiewu obsługiwał sampler i kilka elektronicznych gadżetów, oraz Nygga Dick, który grał na basie i syntezatorze przy okazji puszczając podkłady z laptopa. Zabrakło również Dicka Dextera, a tym samym niepowtarzalnych wizualizacji. Nowy perkusista grał bardzo poprawnie ale mimo makijażu wydaje się nie pasować do wizerunku grupy.
Mimo początkowego rozczarowania publiczność przyjęła zespół bardzo dobrze, skacząc, śpiewając i uprawiając dzikie pogo. Dla tych, którzy na koncert Dick4Dick wybrali się po raz pierwszy, wieczór mógł faktycznie wydać się udany, jednak dla tych, którzy widzieli zespół w akcji w pełnym pięcioosobowym składzie krakowski występ na pewno był dużym rozczarowaniem.
Krzysztof Sokalla