Oj szalała, szalała...

Oj szalała, szalała...cała brać studencka pod Żaczkiem w czwartkowy wieczór. No bo jak tu nie dać się porwać energicznej i jedynej w swoim rodzaju muzyce góralskiej? I to jeszcze w atrakcyjnym wykonaniu Haliny Jawor z Krywania i Sebastiana Karpiela - Bułecki z Zakopower.


W czwartek przed Żaczkiem zapanowała atmosfera iście góralska, mimo, że prawdziwi górale to właściwie na scenie tylko królowali. Jednak, jak powiadają sami zainteresowani, najważniejsze to czuć się góralem. I nie ważne jest czy pochodzi się z Warszawy, Gdańska czy Krakowa. Studenci wzięli te słowa sobie do serca i rzeczywiście można było zobaczyć, że dobrze czują się w klimatach muzyki z Podhala. Zespoły zadbały z resztą o to, by nikt się nie nudził. I trzeba przyznać, że udało się im to doskonale, bo każda noga choć trochę przytupywała. I nie było to bynajmniej skutkiem wyśpiewanej groźby Sebastiana "Ubiję usiekę tego, kto tu stał // i nie tupał razem ze mną kiedym grał". Muzyka sama porywała i nie trzeba było nikogo zmuszać.

Do tego, że górale (i góralki) fajni są, nikogo nie trzeba przekonywać. Od dawien dawna, tradycją spod Tatr fascynowało się wielu, wspomnijmy chociażby Witkiewiczu, Przerwie - Tetmajrze czy Kasprowiczu. Dziś góralszczyzna również jest czymś, co przyciąga coraz większą liczbę fanów, a nawet fanatyków. Folklor podhalański jest na topie, tak jak na topie są przeróżne mieszanki tradycji z nowoczesnym brzmieniem(rockiem, punkiem, popem). Prekursorem promującym muzykę góralską w formie innej niż nakazuje tradycja był lat temu -dziesiąt zespół Krywań.

Pierwsza płyta kapeli „Dwie tęsknoty” z 1993 roku uzyskała fantastyczne recenzje, ale to dopiero drugi krążek, z którego pochodzą hity "Szalała, szalała", "Orawa" czy tytułowe "Tęskne śpiewanie", dał zespołowi wielką popularność. Trzeba przy tej okazji dodać, że Krywań to jeden najdłużej działających na polskiej scenie zespołów grających muzykę folkową. Łączą tradycyjną ludowość (warstwa tekstowa i muzyczne akcenty) z elementami pop - rockowymi, a nawet rapem czy próbkami reggae. Poza tym występy Krywania to swoiste show w wykonaniu Halinki Jawor, Kamila Cudzicha, Ryszarda Jawora, Tadeusza Stasika, Szymona Chyca, Franciszka Symana.

W juwenaliowy wieczór pod żaczkiem Krywań nie zawiódł. Było bardzo skocznie, szczególnie, że koncert rozpoczął hit "Szalała szalała", którą publika śpiewała razem z Halinką. Potem już poleciało- zespół grał, a ludzie właśnie szaleli. Dosłownie! Poza tym na uwagę zasługuje umiejętne prowadzenie koncertu, podczas którego zespół rozbawiał całą publiczność. Wiadomo, że górale mają dar snucia różnych historyjek z zabawnym morałem. Na koncercie można było usłyszeć kilka pikantnych szczegółów z życia członków zespołu, przedstawionych z przymrużeniem oka oczywiście. I o dziwo, wszyscy rozumieli gwarę i śmiali się do rozpuku. Na koniec bis "Szalała, szalała" i niestety koniec koncertu. Jednak, co najważniejsze, widać było, że zespół był wręcz zachwycony studenckim zainteresowaniem i uwielbieniem.

Jako gwiazda wieczoru wystąpił znany i lubiany Zakopower z niezastąpionym, przystojnym i doskonałym skrzypkiem - Sebastianem Karpielem Bułecką. Zakopower to zespół bardzo dobrze znany w naszym kraju, ale i nie tylko. Dwie płyty na koncie, współpraca z Adamem Nowakiem, Kayah, Rafałem Bryndalem, Nigelem Kennedy, Mamadou Diouf, mnóstwo koncertów w przeróżnych miejscach oraz liczne nagrody (m.in. Top Trendy w 2005 roku jako najlepszy zespół) to tylko nieliczne powody, dla których warto przyjść i posłuchać Sebastiana i jego ekipy. Sam występ zespołu to była ogromna dawka góralskiej energii.

Nie zawiedli się fani zespołu, bo koncert trwał ponad 1,5h, a zespół wychodził ze trzy razy na scenę, wywoływany do zagrania bisa. Cały koncert zdawał się być też dopracowany w najmniejszym szczególe, wszystko było zgrane i moc świateł, i muzyka, i wizualizacje, nawet gesty i ruchy Sebastiana wyglądały na przemyślane. Zespół w składzie:Sebastian Karpiel - Bułecka (lider) Wojciech Topa, Bartek Kudasik i Józef Chyc-Scepon oraz Piotr Rychlec, Michał Trąbski i Łukasz Moskal, porwał publiczność takimi hitami jak "Galop", "Ubiję, usiekę", „Obidi maju” czy uwielbianym coverem zespołu Omega „Gyöngyhajú lány” („Dziewczyna o perłowych włosach”).

Na sam koniec zabrzmiało jeszcze "Dzikie wino" jako hołd dla wielkiego Marka Grechuty. Podsumowując- było bardzo góralsko, rockowo i niesamowicie energetycznie. Jedyną wadą był fakt, że podczas występu Zakopower nie można było robić zdjęć czy filmować koncertu. A szkoda, bo myślę, że zespół nie miałby się czego wstydzić. Szczególnie, że studenci jako publiczność nigdy nie zawodzą i dają z siebie maksimum zaangażowania.

A po udanych szaleństwach w plenerze, studenci bawili się oczywiście w klubie.

Dominka Żegleń
(dominika.zeglen@dlastudenta.pl )
Fot. www.zakopower.pl